Wreszcie znalazłem chwilę czasu, by znów coś tu napisać. Wracam z Japonii, po wspaniałym koncercie w Toyosu Civic Center Hall w Tokio. Sala wypełniona do ostatniego miejsca, cudowny fortepian Fazioli, bardzo ciepła atmosfera, wspaniałe przyjęcie rozentuzjazmowanej publiczności.
Japonię odwiedziłem po raz drugi, tym razem spędzając w tym kraju nieco więcej czasu. Pierwszy raz byłem tu dwa lata temu, w 2015 roku, gdy wykonywałem koncert Mozarta w Kioi Hal dla 800 osób. Tym razem był to mój debiut solowy – w programie wyłącznie chopinowskim.
Powrót z Arequipy do Limy odbył się na szczęście bez przeszkód i opóźnień. Gdyby było inaczej, nie zdążyłbym na koncert, który miałem tego samego wieczoru w Teatrze Uniwersytetu Inżynierii, założonego (co ciekawe!) przez Polaka Edwarda Jana Habicha. Sala na 1000 osób, fortepian Steinway z Hamburga (kilkudziesięcioletni, ale wciąż bardzo dobry). Przyjeżdżam prosto z lotniska, na 2 godziny przed koncertem. Wita mnie dyrektor teatru, niezwykle przyjaźnie, ciepło. Rozmawiamy po hiszpańsku – próbuję jak tylko mogę. Po miesiącu nauki nie jest on jeszcze płynny, ale daję radę – ku wielkiej radości Peruwiańczyków, jak też i mojej satysfakcji. Koncert ma zacząć się o 19.30, tymczasem zaczyna się o ….20.30 – a to z racji tego, że sporo osób nie może dotrzeć ze względu na gigantyczne korki w mieście. Atmosfera koncertu jest po prostu niesamowita – sala pełna, 1000 osób – cóż to za energia! Tego koncertu na pewno długo nie zapomnę – po nim jeszcze sesja zdjęciowa, autografy, rozmowy ze wzruszoną publicznością. Podobnie jak w Arequipie, także i tutaj było sporo młodych osób na koncercie. Niektórzy pierwszy raz na koncercie fortepianowym. Zachwyceni, wzruszeni, ta muzyka wpływa na nich w przechodzący moje wyobrażenia sposób. Peruwiańczycy to ludzie o bardzo otwartych i wrażliwych duszach – wspaniała publiczność! Dla mnie to poczucie spełnienia misji, sensu tego co robię i prezentu, który chcę dawać publiczności podczas występów.